AUTOR: MEGALOMANKA | DATA DODANIA: 13.09.2015
Nie umarł.
Ale też nie żył.
Nie widział, nie potrafił się ruszyć, był dziwnie lekki, nieważny. Był niczym gaz. Rozproszony, bez ciała, unoszący się w ciemności, nie wyczuwając żadnego oparcia, żadnej granicy. To była nicość. On był nicością. Nicością zdolną do myślenia, zdolną do… strachu. Bo nie tak sobie wyobrażał śmierć. I to po prostu nie mogła być śmierć. Nie czuł nic, poza tym porażającym strachem, że to się nigdy nie skończy. Że nigdy ich już nie spotka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz